Mimo, że nasz sezon się jeszcze nie zaczął, zaczynamy działać tu! Ona i On na rybach - będzie o nas, o rybach, o pasji i o tym, jak to wszystko się zaczęło. Czekamy na +10 za oknem, odkurzamy wędki, kompletujemy sprzęt i wyruszamy.
On złapał bakcyla trochę ponad rok temu, kiedy ona namówiła go na wspólny, pierwszy w pełni samodzielny wyjazd (z przyszłym teściem się nie liczy - wyobrażacie sobie to: Panie teściu, zaczepiło się..nie mogę...?!) I od tamtego letniego dnia się zaczęło: Anka, jak to się ten...?, Patrz jak tam się chlapie, a jak się ryba chlapie to się uja złapie! Weź mi pomóż, zaczepiłem! Ale też nie brakuje: Kiedy jedziemy na ryby? Kiedy mam wziąć wolne, żebyśmy mogli jechać? A kupimy to, a tamto? No i co...i nie mam wyjścia i muszę słuchać, ze on chce na ryby, że on złapie suma (ha ha ha!!)
Ona odkąd pamięta wie, co to wędka, wobler i inne nie-damskie rzeczy (no taki stereotyp, nic nie poradzę..). Tata nie miał syna, więc pewnie pomyślał, że co to za różnica... z córką też można na ryby. (I to była najlepsza decyzja ;D) Ponad rok temu wkręciła w zabawę w wędkowanie swojego prawie męża. I od tej pory się zaczęło: Nie tak! To się nie tak robi! Weź uważaj, bo zaczepisz i urwiesz! No i mówiłam..zaczepiłeś! (On był bardziej wyrozumiały, kiedy pokazywał jej jak się wymienia klocki hamulcowe...) Ale było też: Gratuluję pierwszej ryby. Nie martw się, na pewno następnym razem wyciągniesz takieeego szczupaka.Reszta przyjdzie z czasem, zapewne z początkiem wędkarskich wypraw damsko-męskich ;)
PS. A postanowienie w tym roku mamy takie, że... wyciągniemy takieeeeeeeeeeeeego szczupaka!
No to powodzenia w wyciągnięciu takieeeeeeeeego szczupaka! Widzę, że związek idealny - pogratulować ;-)
OdpowiedzUsuńDziękujemy i mamy nadzieję, że uda nam się tu niedługo pochwalić piękną strzałą ;)
Usuń