live

live

piątek, 20 czerwca 2014

Cisza...i...małża?!

Czasu oraz chęci, aby tu zaglądać nie było. Ale w końcu się zmobilizowałam, bo zaległości są, a kolejna wyprawa za pasem! Siódmy czerwca, tradycyjnie wyjazd po czwartej, rytuał ten sam ;-) Jedyna różnica taka, że mieliśmy 6 wędek ;-) Nawet jakbyśmy mieli i 20, to pewnie wynik byłby taki sam... Mgła utrzymywała się chyba do południa, dosłownie nic nie było widać. Dzień wcześniej spóźniliśmy się jakieś 15 minut po karasie..więc stwierdziłam, że trzeba spakować i bat, może akurat szczupły się znów połakomi. I gdyby nie ten bat, dzień zaliczylibyśmy do bezrybnych. Ale czy dwie pięciocentymetrowe płotki się liczą?

Trzy kije na grunt, bat, żywcówka i leżący w trawie spinning (coś nam opornie idzie to spinningowanie). Na gruncie to, co zawsze, jeden na wątróbkę. Gruntówki dwa razy prawie spadły z podpórek, ale to by było na tyle. Żadnego porządnego i wartego uwagi brania. Wątróbka tak, jak poprzednio, obgryzana przez drobnicę. Próbowałam nawet na moje ulubione kabanosy ;P Skoro mi smakują, to czemu ryby miałyby się nie połakomić. Ale nic z tego. Zrezygnowana rozłożyłam bata, na którego M. złowił te nieszczęsne płocie z przeznaczeniem na przynętę. Ten dzień był chyba odgórnie nazwany bezowocnym, bo przy którymś z kolei rzucie żywcem, urwałam zestaw. Dobrze, że wiater (po krakowsku oczywiście! ;D) wiał do brzegu, to chociaż uratowaliśmy spławik. 
Ale...Złowiliśmy małża!(małże?) Na wątróbkę. Kij nieruszany stał chyba z pół godziny, po czym M. wyciąga, a tam małż. Zamknął się na wątróbce. Jak opowiedziałam o tym tacie, powiedział, że trzeba było zrobić zdjęcie i do magazynu wędkarskiego wysłać jako ciekawostkę ;D Ludzie żółwie wyciągają, a my się małżem mamy chwalić? 
I to by było na tyle z tamtego dnia. Nawet bezowocny dzień na rybach, to dobry dzień! Nigdzie chyba nie ma takiego spokoju i nie można tak się odstresować, jak przy kiju ;-) (Nie mówię tu o odpoczywaniu, bo na rybach się odpocząć nie da. Zawsze wracamy tak zmęczeni, jakbyśmy cały dzień w kamieniołomie przepracowali i zasypiamy z kurami ;D)
Ostatnio czasu nie było, ale szanowny niby mąż w niedzielę zaczyna urlop, dlatego też świętujemy tydzień wolnego na rybach! 
Będziemy polować na lina, dlatego też będę robić jutro ciasto drożdżowo - robaczkowe ;-) Jak wrócimy, zdamy relację, jak się sprawuje ;)



Połamania! 









A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz