
To tak tytułem wstępu, przejdę może do konkretów ;)
Jako, że o tejże metodzie dowiedziałam się niedawno, nie do końca wiem, co z czym się je, dlatego pozwoliłam sobie wrzucić to, co brzmi mądrzej od moich słów, które pewnie brzmiałyby: "Pierdolino, to takie coś jak spławik, ale nie do końca, bo trochę inaczej działa" ;-D
Sbirulino – sbirolino – spirolino, przypomina kształtem spławik, ale ma zupełnie inne zadanie. Mianowicie służy do podawania przynęt naturalnych lub sztucznych, którymi wędkarz może jiggować na odległość, metoda ma umożliwić podanie przynęty, którą normalnie nie da się rzucić.
Sbirulino – sbirolino – spirolino jest bardzo uniwersalne można na nie łapać jak na spławik, jak z gruntu, jak w spinningu.
Co ja mogę powiedzieć o tej metodzie? Wiemy, jak jest z metodą spławikową - fajnie, ale z odległością nie poszalejemy. Dzięki pindolino (Dla mnie to już zawsze będzie pindolino...Dzięki Tato!) rzucamy dalej przynętami, które daleko nie latają. Osobiście uważam, że to lepsza opcja niż spławik, bo lubię rzucić daleko, a sbirulino idealnie się do tego nadaje. Na obecną chwilę, to wszystko. Wraz z kolejnymi testami tej metody będę mogła powiedzieć więcej na ten temat.
Z rzeczy przyjemniejszych: Ojczulek pokazał mi jak wiązać włos (facet i uczy babę wiązać włosy - a jednak! ;D) Ciągle uczę się czegoś nowego, ciągle czytam, szukam i testuję.
Z rzeczy przyjemniejszych vol.2: Spinningowa majówka nas czeka!
Z rzeczy przyjemniejszych vol.3: Jutro idę dowiedzieć się co i jak z kartą i w maju (jak wszystko pójdzie zgodnie z planem) będę ją miała już w kieszeni ;-D
Z rzeczy mniej przyjemnych: Przy brzegu Przylasku 2 spore (około metra na oko) tołpygi, leżały co najmniej od poprzedniego wypadu + mały szczupły z odgryzionym ogonem na brzegu.
Jak już wspomniałam, za 5 dni spinningowa majówka, więc do następnego! ;-)
Połamania!
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz